Rozdział 5 ' Fajnie, każdy myślał, że Elena jest naszym dzieckiem (...)'

 Kolejnego dnia wybrałam się na samotną wycieczkę po mieście, by zrobić jeszcze więcej zdjęć do mojej kolekcji. Oczywiście nie tylko z tego powodu wolałam wyjść na zewnątrz. Wczorajsza impreza jak przypuszczałam nie należała do skromnych i muszę się przyznać, że wypiłam odrobinę za dużo, ale to wszystko było przez Gerarda i Busquetsa, którzy wlewali we mnie alkohol przez dosłownie pół nocy. Całe szczęście, że dzisiaj miałam wolne. Chłopcy mieli jeden trening i to zamknięty, więc sztab fotografów również został niedopuszczony na murawę, co za ulga, bo chyba bym nie przetrwała.
 Do domu wróciłam wieczorem. Zgrałam wszystkie zdjęcia na laptopa i próbowałam zająć się ich przeróbką, ale zdecydowanie mi to dzisiaj nie wychodziło. Musiałam być bardzo skupiona, by nie zepsuć fotografii, a to było dla mnie zbyt trudnym wyzwaniem w tym momencie, bowiem moja głowa przeżywała nie byle jakie katusze. Wypiłam już dzisiaj chyba ze dwie butelki pepsi, która w znacznym stopniu miała mi pomóc w leczeniu kaca, jednak doktor Pique pomylił się co do tego.
Spędziłam ponad godzinę w mieszkaniu i nie mogłam wysiedzieć dłużej, chyba nie było to spowodowane tym, że lubuję przebywać na zewnątrz wraz z naturą, ale moim stanem. Dostawałam padaczki, siedząc w jednym miejscu i coraz to bardziej pogrążając się w bólu głowy i zasuszonej jamie ustnej.
Jak najszybciej chwyciłam kluczyki od mojego BMW i butelkę z wodą mineralną. Upijając jej zawartość, zamknęłam mieszkanie i ruszyłam pojazdem do rodzinnego domu.
Wspominałam ostatnio, że mała nie jest jeszcze do mnie przyzwyczajona i chcę ją do siebie przekonać. To jest odpowiedni moment, by to zrobić.
Kilka metrów od mojego domu zauważyłam pałętającego się bez celu, osowiałego Ibrahima. Widziałam to po jego tępym, śpiącym wzroku, wczoraj również ostro zabalował, ciekawe jak poszedł mu trening.
Przystanęłam, by pogadać z nim chwilę, ale ten wsiadł do samochodu i kazał mi gdzieś jechać, byle gdzie.
Jęczał, że cholernie szumi mu w głowie i nie może nawet iść.
No to nieźle się wczoraj bawił, jeszcze dzisiaj do końca nie był trzeźwy.
Postanowiłam zabrać jego i Elenę do Parku Güell - ogród z elementami architektonicznymi.
Już od dawna to miejsce kupiło moje serce. 86 kolumn o wzorach antycznych, przecudowne tarasy, wysepki, skąd doskonale widać centrum parku, wprost idealne miejsce!
Oczywiście musiałam wziąć ze sobą aparat. Na wszystkich wycieczkach towarzyszy ze mną nawet i najnormalniejsza cyfrówka, która pomaga mi zrobić ciekawe, pamiątkowe zdjęcia.
Tym razem nie powinnam skupiać się na fotografowaniu, lecz na spędzeniu czasu wraz z młodszą siostrą, ale dziś mogłam sobie odpuścić, bowiem towarzyszył nam Holender i znowu nie będę w pełni poświęcała się siostrze, tak jak to było w zoo.
 Kiedy wszedł za mną do domu, poczułam na sobie przeszywający wzrok mojego taty. Czyżby mu nie pasowało, że utrzymuję dobry kontakt z Afellayem? Nie będę się tym przejmować.
Jestem już dorosła i to nie on decyduje o moim życiu, chyba że dalej mu chodzi o przedwczorajszą sprawę..
Mama przygotowała małą do wyjścia, więc nie musiałam długo spędzać czasu w napiętej atmosferze, jaka od dłuższej chwili panowała w korytarzu.
Pomachałam na pożegnanie rodzicielce, po czym we trójkę skierowaliśmy do mojego samochodu.
Ponad 10 minut zajęła nam droga pod wyznaczone miejsce, dodatkowo pięć na zaparkowanie auta, bowiem parking cały był zajęty i musiałam stanąć na kolejnym, oddalonym o kilkadziesiąt metrów od wejścia do parku.
- Nie byłem tutaj nawet.- Westchnął zdziwiony Ibi, uważnie przyglądając się wysokim wieżom, umieszczonym tuż przy wejściowej bramie.
- Mamy dużo czasu, oprowadzę Cię wszędzie!- Zaśmiałam się na widok zniesmaczonej miny Ibrahima i wzięłam małą na ręce, bo zrobiła się markotna.
Jeszcze mi brakowało jej płaczu..
Ludzie patrzyli się na nas, jak na jakichś idiotów. Nie posiadałam jeszcze własnego dziecka i nie miałam siły do tego, by uciszyć brunetkę. Od samego początku wiedziałam, że nie będę dobrą matką. Nie umiałam sobie nawet poradzić z płaczącą Eleną. Całe szczęście, że brzy boku miałam Ibrahima, który już po kilku minutach zdołał rozbawić małą do śmiechu.
- To jest nie fair! Ja uspokajam ją ponad pół godziny, a ty już po kilku minutach dajesz sobie z nią radę. Niesamowity jesteś!- Zaśmiałam się.
- Taki już jestem.- Uśmiechnął się cwaniacko i trzymając Elenę na rękach skierował się w alejkę, prowadzącą do sali kolumnowej.
Było mi trochę smutno, bo mała zdecydowanie wolała uściski Holendra niż moje, ale ich słodki widok koił mnie. Wyciągnęłam aparat i jak najszybciej zrobiłam im kilka zdjęć z zaskoczenia.
Afellay chciał mnie za nie zabić, ale niestety nie mógł tego zrobić, powstrzymywała go w tym moja siostra, która właśnie otworzyła swoje oczy, z niedowierzaniem wpatrując się na nasze twarze.
Nie była do końca oswojona naszą obecnością, ale po kilkunastu minutach na pewno się to zmieni.

Koło 20 brunetka była już śpiąca, więc postanowiliśmy wrócić do mieszkania rodziców.
Tym razem Ibi pozostał w samochodzie, by znowu nie wywołać ataku serca u Tito.
Oddałam Elenę w najlepsze ręce i pożegnawszy się ze wszystkimi całusem, opuściłam dom, by ruszyć w dalszą podróż po Barcelonie z Ibrahimem.
Tym razem udaliśmy się na pobliską polanę. Oboje byliśmy wykończeni po wczorajszej zabawie, a zatłoczony park i płacz małej jeszcze gorzej na nas wpłyną.
Zielone łąki koiły swoim kolorem i świeżym, czystym powietrzem.
Okręciłam się kilka razy wokół własnej osi i ciężko westchnęłam, opadając na miękką trawę.
Przy mym boku pojawił się brązowooki, który również zaczął czuć się nieco lepiej w tym miejscu.
Położył się na plecach i wpatrywał się w granatowe niebo, które oświecane było przez miliony drobnych gwiazd i wielki księżyc.
Głośno wypuścił zalegające w płucach powietrze i ukradkiem spojrzał na mnie.
- Jak sytuacja w klubie?- Spytałam, stwierdzając brak uśmiechu na jego twarzy.
- Nie wiem. Ja po prostu zostałem odizolowany od tego wszystkiego. Pomiatają mną. Raz mam rozmowy z Interem, raz z Arsenalem, Liverpoolem, potem okazuje się, że Barcelona nie chce mnie sprzedawać, chce dać mi szansę, a wypadam ze składu na mecze. To jest naprawdę żenujące.- Przewrócił się na lewy bok, by móc utrzymać ze mną wzrokowy kontakt.
- Jeśli chodzi o to całe zajście z Tito to chciałam Cię przeprosić. Nie powinnam nic Ci obiecywać, ale to były wstępne przemyślenia ojca i myślałam, że tak pozostanie, a tą wiadomością Cię ucieszę..- Przymknęłam powieki, mi również było trudno.
Uśmiechnął się nieśmiało i odrzekł, że nie muszę go przepraszać.
Tym czynem sprawił, że na mej twarzy również pojawił się lekki uśmiech.
- Będzie, co będzie. Mamy jeszcze kilka dni okienka transferowego, w najbliższych godzinach okaże się co dalej.- Puścił mi oko.
Przytaknęłam mu i powróciłam do mojej dawniejszej pozycji, by znów móc zatopić się przecudnym widoku iskrzących się gwiazd.
- Jak Ci się podobał dzisiejszy wypad?- Spytałam po kilku minutach niezręcznej ciszy.
- Fajnie, każdy myślał, że Elena jest naszym dzieckiem, a my jesteśmy małżeństwem, nie umiejącym poradzić sobie z małą, która płakała przez dłuższą ilość czasu.. Ale to chyba jasne, że było niesamowicie.
Zaśmiałam się i posłałam mu przelotne spojrzenie.
- Dzięki, Luci. Gdyby nie ty, pewnie dalej trułbym się widokiem czterech ścian w moim mieszkaniu.- Przysunął się bliżej, by móc odgarnąć do tyłu kosmyk moich falowanych włosów, który zakrywał mi twarz.


***
Od Autora: 

Jakiś krótki ten odcinek..
Jak zwykle miało pojawić się coś innego w tym rozdziale, ale tak pomyślałam sobie, że jeszcze się powstrzymam ;D
Już niedługo, a nawet może w kolejnym odcinku zacznie być nieco ciekawiej (mam nadzieję, że wyjdzie mi zaplanowana historia, bo jak nie to się uduszę!).
Mam nadzieję, że choć trochę się podobało.
Do następnego! xx

19 komentarzy:

  1. Wszystkie blogi maja chyba do siebie coś z tym, że historie na ewoluują i nie zawsze wychodzi to co chcieliśmy w pierwowzorze :)

    Wiesz czego brakuje mi na koniec tego rozdziału? Pocałunku. Iskrzy między nimi, aj iskrzy. Hehe wszyscy myślący o nich jak o malżeństwie hehe zabawnie :)
    Podobał mi się ten rozdział, czekam z upragnieniem na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. o tak, odcinek mi się podobał bo było dużo Afellaya *.* co jak co, ale ja też bym pomyslała, że jak idzie sobie parka ( Luci i Ibi) z dzieckiem na rękach, to sa małżeństwem niemogącym sobie poradzić z małą :DD
    czekam na nowość i zapraszam do siebie www.nubes-sobre-barcelona.blogspot.com gdzie pojawił się 7 odcinek :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ibrahim i Luciana zbliżają się do siebie i to coraz bardziej z każdym dniem!
    Pobyt na polanie sprawił, że jeszcze bardziej są sobie bliżsi.
    Mam nadzieję, że niedługo zostaną parą ;D
    Pozdrawiam, LuckyGirl ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaaa! w takim momencie przerywać?! W TAKIM?!?! zabiję Cię! serio!!! już dodawaj nastepny rozdział bo mnie zaraz pokręci od niewiedzy czy ją pocałuje czy nie! :D wredoto jedna! przerywać w takim momencie... normalnie załamałaś mnie :P
    pozdrawiam :*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Proszę powiesz że oni się pocałują, proszę powiedz :D nie sądzę żeby tito był zachwycony ale to w końcu życie jego córki, bardzo bym chciała żeby coś ich połączyło :D Widać że Ibi ma rękę do dzieci i w dodatku nie dziwię się Elenie że wolała jego usciski. Haha młoda wie co dobre :)

    recklessxrelentless

    OdpowiedzUsuń
  6. dziecko, małżeństwo
    rozjebało mnie to XD

    OdpowiedzUsuń
  7. ale ogółem rozdział boski i czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  8. P.S.2 będę to robić częściej :D

    OdpowiedzUsuń
  9. http://swimming-field.blogspot.com/ zapraszam na nowość

    OdpowiedzUsuń
  10. powiedz mi, jak mogłaś zakończyć w takiej chwili? tego chyba nie przeboleje ;D ale widać, że między tą dwójka iskrzy i to tak, że tylko kawałek drewna i można by było ognisko rozpalić. ale to dobrze i nawet jeśli Elena tak bardzo go polubiła to jeszcze lepiej. dobrze by było gdyby też Tito przyzwyczaił się do widoku piłkarza bo zapewne ten coraz częściej będzie się pojawiał u boku jego córki.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. 5 rozdział na recklessxrelentless zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mam pojęcia co napisać. Jedynie chyba, że mi głupio z powodu moich zaległości. Jednak jeśli miałabyś ochotę to na www.madness-2.blogspot.com i www.leur-histoire.blogspot.com pojawiły się nowe odcinki, a ja wszystkie zaległości obiecuję nadrobić w jak najszybszym czasie! : )

    OdpowiedzUsuń
  13. czyżby mieli się całować?! No ja mam nadzieję! Ojciec nie powinien tak wściekać się na Luci, w końcu ona chciała dobrze, a wyszło tak jak wyszło. Myślę, że Ibi jednak zostanie w klubie i uczucie między ową dwójką będzie moglo się rozwijać dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  14. trafilam przypadkiem i zostane na dluzej:)) przeczytalam i musze stwierdzic ze, swietnie piszesz, tylko dlaczego przerwalas w takej chwili?
    mozesz informowac o nowosciach? z gory dziekuje i zapraszam do mnie

    karim-and-love-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam na nowość na 20afellay.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń