Rozdział 1: " (...) w końcu mogę ujrzeć miejsce, gdzie zawsze będę najszczęśliwszą osobą na ziemi."

-  Tak, Sergio. Możesz po mnie przyjechać. Tak! Do cholery jasnej czekam już na Ciebie od piętnastu minut!- Krzyknęłam do słuchawki, kiedy brunet po raz kolejny dzwonił do mnie z pytaniem czy dotarłam już na El Prat.
 On chyba nigdy się nie zmieni. Cały czas musi kontrolować wszystko, żeby się nie pomylić, ale co jest trudnego do pojęcia w tym, że każę mu przyjechać na lotnisko, bo właśnie wylądowałam? Chyba nie jest jakimś niedorozwiniętym człowiekiem, by tego nie zrozumieć.
Syknęłam kilka przekleństw pod nosem, po czym ciągnąc bagaże za sobą, próbowałam znaleźć jakąś ławeczkę, by w spokoju móc na niego poczekać. Znając życie pewnie dopiero się zbiera, więc kilka dobrych minut na pewno tu spędzę.
Usiadłam na długiej, drewnianej ławeczce i wyciągnęłam telefon z kieszonki moich szortów, by napisać wiadomość do taty, że jestem już w Barcelonie i Busquets za chwile mnie odbierze.
Strasznie tęskniłam za moją rodziną i przyjaciółmi. Wiele zmieniło się od mojego wyjazdu do Madrytu, ale skończyłam studia i powracam do rodzinnego miasta, które kochałam, kocham i będę kochać na wieki.
To tutaj się rozwijałam, dojrzewałam i tutaj chcę być już do samego końca!
Cała moja rodzina pochodzi z Barcelony. Większość z nich porozjeżdżała się do innych państw, szukając lepszego życia, jakby tutaj nie mogli go znaleźć.., ale przynajmniej mogę podróżować praktycznie po całym świecie i odwiedzać ich, co szczerze przypadło mi do gustu.
- Luci?!- Wykrzyknął z całej siły brunet, kiedy zauważył mnie siedzącą na ławeczce.
- No wreszcie!- Uśmiechnęłam się i wstałam, by móc go wyściskać za te cztery lata, gdy go nie widziałam.
- Wypiękniałaś!- Zaśmiał się obmierzając mnie wzrokiem od góry do dołu.
- Przestań!- Walnęłam go w ramię.- Tęskniłam.- Dodałam.
- Ja chyba bardziej!- Mruknął.
- No dobra, już, wystarczy, Sergio!- Krzyknęłam, kiedy ściskał mnie coraz to mocniej.
- Nie widziałem Cię cztery lata! To aż 1460 dni!- W końcu pozwolił mi wziąć oddech.
- Muszę przyznać, że poprawiłeś się z matematyki.- Zaśmiałam się i wręczyłam mu kilka walizek, by pomógł mi je zapakować.
Po kilku minutach wszystko było już  w wielkim czarnym BMW Hiszpana i spokojnie mogliśmy skierować się pod mieszkanie moich rodziców, gdzie chciałam znaleźć się jak najszybciej!
- A jak klub?- Zaczęłam rozmowę, by zabić ciszę, która wypełniała cały samochód.
- Wiele się zmieniło. Sama zapewne wiesz o nowościach, w końcu twój ojciec jest teraz trenerem. Pozyskaliśmy nowych piłkarzy z grupy "B", wśród nich jest Marc Bartra, który w meczach Pre-sezonowych pokazał, że warty jest pierwszego składu. Kupiliśmy Jordiego Albę. Odszedł Keita. Chcemy pozyskać Martineza, ale 40 milionów to stanowczo za dużo na takiego gracza, według mnie. Transferowa karuzela kręci się nadal, kto wie, może ujrzymy nowych graczy na murawie.- Zaczął wymieniać wszystko za jednym tchem.
Fakt. Wiedziałam praktycznie o wszystkich nowościach, o których wspomniał Sergio. Tato zawsze opowiadał mi przez telefon co dzieję się w grupie. Od małego byłam fanką Dumy Katalonii i z zapałem słuchałam o czym mówi. Nawet nie wiecie jaka byłam szczęśliwa, kiedy dostał posadę asystenta w Barcelonie B, 2007 roku. Wtedy praktycznie codziennie przebywałam z nim na boisku. Oglądałam treningi, dostawałam bilety na mecze. Długo jednak nie mogłam cieszyć się tym wszystkim. Nadszedł rok 2008 i wyjazd do Madrytu na studia fotograficzne. Ciężko było mi przestawić myśli, że przez kolejne cztery lata będzie koniec z meczami Barcelony, przychodzeniem na stadion wieczorem, by porobić jakieś zdjęcia, cholernie mi tego brakowało i pierwsze co chciałam zrobić po przylocie to właśnie pojechać z tatą na stadion i przywitać się ze wszystkimi po tak długiej rozłące.

- Dzięki, szoferze! Idziesz do nas?- Chwyciłam ostatnią walizkę.
- Tak. Zabiorę od razu Tito na trening.- Posłał mi uśmiech i zamknął samochód.
 Wszyscy z niecierpliwością na mnie czekali. Aż cieplej zrobiło mi się na sercu, kiedy ujrzałam rodziców i moją maleńką siostrzyczkę, którą dotychczas miałam okazję zobaczyć tylko na zdjęciach.
Przywitałam się ze wszystkimi długim uściskiem i pocałunkiem w policzek. Zmienili się, wszystko się zmieniło. Nowy wystrój kuchni i salonu, nowy pokój dla małej, chociaż mogła zamieszkać w moim, gdyż mam już kupione mieszkanie nieopodal Camp Nou i to tylko kwestia czasu, kiedy się tam przeprowadzę. Muszę tylko wynająć ekipę malarską i zamówić meble.
Fryzura rodzicielki praktycznie nic się nie zmieniła, skracała pewnie tylko grzywkę i końcówki, jak zawsze, natomiast włosy taty nabrały nieco jaśniejszych kolorów.
Mogłabym wymieniać wiele rzeczy, które zmieniły się w ich wyglądzie, ale nie będę zagłębiać się do takich szczegółów. Ważne, że są i nic im się nie stało podczas mojej nieobecności. Inaczej pewnie nie wybaczyłabym sobie tego, że nie było mnie gdy cierpieli.
- Studia zakończone, mogę w końcu zacząć moją wymarzoną pracę.- Wyciągnęłam dyplom ukończenia z szarej teczki.
- Najnowszy sprzęt czeka już na Ciebie w pokoju na górze. Taki mały prezent od nas.- Tato uśmiechnął się lekko.
Zrobiłam oczy jak pięciozłotówki i jak najszybciej pobiegłam po schodach do mojego starego pokoju.
- Mogła brać udział na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie. Jest szybka.- W końcu odezwał się Sergio.
Wszyscy wybuchli gromkim śmiechem.
- Ej!- Krzyknęłam z góry. Myślał, że nie usłyszę jego słów. Pff.
- A właśnie, która godzina? Powinniśmy już chyba ruszać na stadion.


 To było moje pierwsze spotkanie ze stadionem od czterech lat.
Myślałam, że dostanę zawału kiedy Busi zaparkował swój samochód obok wielkiego budynku.
Jak na skrzydłach wybiegłam z auta i popędziłam do wejścia.
W moich oczach zapłonęły iskierki szczęścia, w końcu mogę ujrzeć miejsce, gdzie zawsze będę najszczęśliwszą osobą na ziemi. Sam fakt, że znajduję się tutaj, sprawiał iż unosiłam się do góry z wielkim uśmiechem na twarzy.
Wyciągnęłam mój nowy sprzęt, który dostałam od rodziców i zaczęłam robić pamiątkowe zdjęcia, które w domu przerobię i wstawię na bloga oraz wydrukuję, by móc pochwalić się nimi nowym kolegom z pracy i szefowi.
- Luciana?- Naprzeciw mnie stanął Gerard.
Zaśmiałam się pod nosem i odwróciłam do niego przodem.
- A jednak się nie zmieniłam.- W moich oczach pojawił się blask, po czym mocno przytuliłam się do dobrego przyjaciela, który już od młodości leczył rany po nieudanych związkach. Jest w tym naprawdę dobry!
Usiadłam z nim na murawie i zaczęliśmy lekką rozmowę.
Opowiadałam mu o życiu w Madrycie, że wcale nie jest takie piękne i gładkie jak większość sobie myśli, o zakończonych studiach, jak zgubiłam się pierwszego dnia i nie mogłam znaleźć uniwersytetu, co wiązało się z  nieobecnością na pierwszych zajęciach. Nie obyło się oczywiście bez pytań na temat spraw intymnych. Geri musiał wiedzieć dosłownie wszystko, ale był moim przyjacielem, ufałam mu, więc mogłam zwierzyć się dosłownie ze wszystkiego.
- Poznałam kilku chłopaków na studiach, ale to nic wielkiego.. Nie brałam nawet tego na poważnie, bo po co? Miałam w planach powrót do Barcelony, a związek na odległość na pewno by nie wypalił.
- Cichaj mi tu! My z Shak jesteśmy już długo razem i wierz mi, że odległość nie ma znaczenia.- Pogładził mnie po włosach.
- No, bo wy się bardzo, bardzo, bardzo kochacie. Ja nie byłam aż tak bardzo zakochana w którymś z nich, więc teraz żałowałabym i to okropnie, gdyby doszło między mną a nimi do czegoś.- Podciągnęłam nogi pod brodę.
Nic nie odpowiedział. Po prostu objął mnie ramieniem i przez kilka minut trwaliśmy tak w milczeniu, dopóki nie pojawiła się reszta piłkarzy, gotowa na trening.
Wtedy zaczęły się plotki, dziwne spojrzenia.
Odsunęliśmy się od siebie, żeby zaraz nie było, że zdradza swoją dziewczynę.
- O, jesteście już. Na początek chciałem wam przedstawić Lucianę- moją córkę, która za jakiś czas będzie pracować razem ze sztabem fotograficznym.- Vilanova skierował się w moją stronę.
Zaczęło mnie to irytować. Zaraz pewnie będą mówić, że jestem córeczką tatusia, że mam wszystko ulgowo, a nie chcę żeby tak było. Mają traktować mnie jak normalną osobę, nie Lucianę Wyższą Vilanova, tylko i wyłącznie dlatego, że mój tato od sezonu 12/13 będzie trenerem zespołu.
Przekręciłam machinalnie oczami i powiedziałam głośne "hej" do wszystkich.
Odpowiedzieli mi tym samym, dodając lekki uśmiech.
By im nie przeszkadzać zajęłam miejsce na "ławce rezerwowych" i w spokoju przyglądałam się treningowi.
Pamiętam mój pierwszy trening, który obejrzałam z tego miejsca, emocje dosłownie takie same. Bicie serca, uśmiech na twarzy. Byłam stworzona do pracy z piłkarzami, w tym czułam się najlepiej, a przecież praca powinna polegać na wykonywaniu czynności, którą się pasjonujemy.
Nie mogę doczekać się, kiedy będę mogła jeździć na wszystkie mecze razem z grupą, robić im sesje, pomagać w dobieraniu odpowiednich garniturów i ubrań, towarzyszyć na treningach..
Aż usta same uginają mi się w szerokim uśmiechu, myśląc o tym!
Takich chwil na pewno nie zapomnę do końca swojego życia, będę je zawsze wspominać pozytywnymi cechami!

***
Od Autora:
No to wyruszamy całkiem z czymś nowym!
Znowu coś mieszam, jak w innych blogach mojego dzieła, które nawet nie wytrwały do końca.
Módlcie się za mnie, żebym nie przekręcała już historii, nie kasowała blogów i doszła do ostatniego odcinka, bo jeśli znowu to zrobię, to chyba się zasztyletuję.




9 komentarzy:

  1. haha jak nie dopiszewa do końca to bądź pewna, że sama osobiście się zasztyletuję :D
    co do rozdziału to zaczyana się bardzo ciekaie! Córka Tito, Sergio, Gerard... hmm ciekawa jestem z kim wyląduje :D:D hmm czyżby z busim? ;>
    pozdrawiam! ;-) ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. jeżeli znowu cos pozmieniasz, to pomoge ci z tym sztyletem! :D
    Zapowiada się fajnie... ciekawe kto tu będzie głównym bohaterem!?
    Czekam na nowość ^^ i prosze informuj mnie na moim blogu w zakładce 'informator' dziękuje ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. nono, zapowiada się ciekawie :D oj, dotrwasz, mam nadzieję :> czekam na kolejny rozdział. zapraszam do siebie: cfcismylove.blogspot.com (sorry za spam). xoxo, Nevy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://cfcismylove.blogspot.com/ zapraszam na 1 rozdział!

      Usuń
  4. Powroty do domu zawsze są bardzo emocjonalne. Tym bardziej jeśli jest się tak przywiązanym do rodzinnego miasta jak nasza bohaterka. Na początek mogę tylko napisać, że zaczyna się ciekawie i mnie na pewno kupiłaś, a teraz będę czekała na to jak dalej poprowadzić tą historię. Mam oczywiście nadzieje, że w wytrwasz w jej pisaniu do końca ; )
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. No ja mam nadzieję, że wytrwasz, bo już kilka blogów nie dokończyłaś ;<
    Co do 1 rozdziału to jest świetny! ;D
    Czekam na kolejny, pozdrawiam, Lucky Girl :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ok, więc ja już trzymam kciuki za Ciebie, żebyś dokończyła to opowiadanie, bo jestem ciekawska :D
    Kocham Barcelonę i nie mogę doczekać się, aż akcja się rozkręci i dowiem się o jakichś miłostkach albo ciekawych przygodach :D informuj mnie jeśli możesz ^^
    madness-2, leur-histoire

    OdpowiedzUsuń
  7. www.nubes-sobre-barcelona.blogspot.com odcinek 4. zapraszam : )

    OdpowiedzUsuń