W sumie nie dziwiłem się. Jordi pewnie już dawno rozpoczął swoją gierkę i Luciana była po prostu przez niego oplątana..
Posłałem jej jedynie ciepły uśmiech i skierowałem się w stronę chłopaków, by móc się z nimi przywitać.
Kazali mi usiąść razem z nimi, jednak ja nie miałem zbyt dużo czasu. Spieszyłem się do domu, bowiem przyjeżdżała moja rodzina i nie chciałem być spóźniony.
Zamieniłem z nimi kilka słów, po czym bez słowa ruszyłem dalej, przed siebie.
Uśmiechnąłem się pod nosem, kiedy dziewczyna nie zauważyła, że odchodzę i nadal trzymała na swoich ramionach moją bluzę. Dzięki temu, moglibyśmy umówić się na spotkanie, a głównym lub może i nie głównym jej powodem byłoby oddanie mojej odzieży.
Mimo wszystko nie cieszyłem się tym długo.
Brunetka zareagowała po kilku minutach i krzycząc moje imię, podbiegła do mnie.
- Nie zapomniałeś czegoś?- Rzuciła od razu.
- Hmm. Nie.- Uśmiechnąłem się do niej zalotnie i utkwiłem wzrok na jej drobnej twarzy.
W tym momencie prezentowała najcudowniejszy uśmiech, jaki dany mi było kiedykolwiek zobaczyć.
- Chodź gdzieś ze mną.- Dodałem po chwili.- Umieram z nudów.
To było jasne i oczywiste, że żadna rodzina do mnie nie przyjeżdżała, po prostu musiałem mieć jakąś wymówkę, by nie być 'na dywaniku' u Pique i Busquetsa. Zaraz przyczepiliby się faktu, że zarywam do Luci, już słyszałem jakieś gwizdy w moją stronę, kiedy nałożyłem na nią szarą część mojego ubrania.
Pewnie zaczęłyby się również pogróżki, że Tito chyba by mnie zabił, gdyby się dowiedział o naszym 'romansie', a zresztą i tak zabije, gdy usłyszy o tym zakładzie.. Dziwił mnie jedynie fakt, że to wszystko jeszcze się nie wydało. Alba ogłosił już wszem i wobec, że ma zamiar przelecieć córkę trenera, a ja rywalizuję razem z nim. Ten to nie potrafi trzymać języka za zębami..
- Rozumiem, że nie tolerujesz towarzystwa Gerrarda i Sergio?- Zaśmiała się lekko.
- Oczywiście, że toleruję, ale wiesz.. - Nie dokończyłem, bo w tym momencie zatopiła wzrok w moich brązowych oczach.
Zawstydzony spuściłem twarz w dół i przyspieszyłem nieco kroku. Nie lubiłem takich niezręcznych chwil. Byłem za bardzo nieśmiały, potrzebowałem czasu, by móc się rozkręcić na dobre.
- Więc gdzie chciałbyś iść?- Usłyszałem za sobą jej głos.
- Może Ambar? Jest zbyt chłodno, by móc spacerować po mieście.- Odpowiedziałem, tym samym uśmiechając się do siebie.
Dziewczyna przytaknęła na moje słowa i razem skręciliśmy w lewą uliczkę, by jak najszybciej dojść do baru/kawiarenki.
Zajęliśmy przytulne miejsce, blisko ściany i rozpoczęliśmy przeglądanie menu.
Nie obyło się oczywiście bez śmiechu, gdyż wszystkie nazwy kojarzyły nam się z niezbyt przyjemnymi rzeczami, do tego nie potrafiliśmy się zdecydować na coś normalnego.
- Dwie latte i dwa serniki.- Odpowiedziałem w końcu kelnerce, która czekała na zamówienie kilka dobrych minut.
Brunetka nie mogła powstrzymać śmiechu, gdyż według niej , prezentowałem minę a'la 'zdechły koń', kiedy patrzyłem się na wszystkie nazwy produktów.
Dostała za to kulką, zrobioną z serwetki i lekkiego pstryczka w nos.
Czuliśmy się naprawdę niesamowicie i wyjątkowo w swoim towarzystwie.
Docierało do mnie to, że w sumie mam pewne szanse, na zdobycie jej serca.
Już po naszym pierwszym spotkaniu sprawialiśmy wrażenie, jakbyśmy znali się od kilku dobrych lat.
Przynajmniej ja nie chciałem jej zranić jak Alba. Chciałem czegoś więcej..
- Mmm! Jest pyszna!- Powiedziała z zadowoleniem.- Masz na serio dobry gust, ja chyba nie potrafiłabym wybrać tutaj niczego, te nazwy są jakoś dziwnie skonstruowane!- Zaśmiała się, jednocześnie oblizując śmietankową piankę z warg.
Posłałem jej lekki uśmiech, po czym nachyliłem się nad nią i wytarłem jej prawy kącik ust, na którym został lekki ślad po kawie.
Odchrząknęła cicho i odsunęła się, by móc spojrzeć mi w oczy.
Wiedziałem, że posunąłem się za daleko.
Po krótkiej, niezręcznej chwili uśmiechnęła się lekko i wstała.
- Muszę już iść.. Mam masę zdjęć do opublikowania.- Zrobiła smutną minę, po czym poprawiła swój granatowy żakiet i przeczesała dłonią kasztanowe włosy.
- Odprowadzę Cię.- Również wstałem.
Zostawiłem na stoliku napiwek i razem opuściliśmy kawiarenkę.
Przemierzaliśmy ulicami Barcelony, opowiadając sobie przeróżne opowieści z młodości.
Śmialiśmy się przy tym do bólu, nie dowierzając, że coś takiego mogło nam się kiedyś przytrafić.
Cudownie było tak się cofnąć kilka lat wstecz i przypomnieć te chwile, kiedy przychodziło się na Camp Nou po raz pierwszy.
- Mój ojciec zabrał mnie na stadion kiedy byłam jeszcze małą dziewczynką, nigdy nie zapomnę tego dnia..- Przymknęła na chwilę oczy, by móc odtworzyć sobie w wyobraźni urywek tej chwili.
- Dla mnie podpisanie kontraktu było niesamowitym momentem. Po pierwszych minutach od podpisania jakiegoś świstka papieru, nie docierało do mnie to, że jestem piłkarzem Barcelony. Dopiero, kiedy otrzymałem koszulkę ze swoim nazwiskiem i zacząłem treningi z pierwszą drużyną, stopniowo to wszystko zaczęło nabierać sensu. Tutaj jest niesamowita atmosfera.. Camp Nou nie zamieniłbym na żaden inny stadion.- Przez moje całe ciało przeszły ciarki, wywołane wspomnieniem z tamtego dnia.
Wspominaliśmy sobie jeszcze wiele chwil, jakie nam się przydarzyły. Ta rozmowa była naprawdę jedną z lepszych i ważniejszych konwersacji, jakie kiedykolwiek przeprowadzałem. Myślę, że dzięki poznaniu swoich historii, staliśmy się sobie w choć znacznym stopniu bliżsi.
Byłem dumny z siebie, że nie dałem ciała, jak to zwykle bywało.
W końcu nabrałem trochę powagi i nie wstydziłem się czegoś rozpocząć.
Wręczyła mi moją bluzę i objęła ramieniem na pożegnanie.
Poczułem, jak moje bicie serce przyspiesza się, a policzki nabierają lekkich rumieńców.
Cholera, coś jest nie tak..
***
Od Autora:
Nie spodziewajcie się, że moje odcinki będą dłuższe niż trzy strony..
Znowu mam jakiś zastój i kompletnie nie wiem co się ze mną dzieje.
Nie potrafię napisać czegoś sensownego, tylko wychodzi mi takie coś.
Ledwo jest mi znaleźć wolny czas na napisanie w spokoju odcinka. Nauka, nauka i jeszcze raz nauka.
Nie przypuszczałam, że już od samego początku będzie tak ciężko.
No nic, myślę nad szybkim zakończeniem tego bloga, bo mam kilka nowych pomysłów
Do następnego. x
Krotki-.-
OdpowiedzUsuńAle baaaardzo fajny.:*
-Zuza
Może i krótko, ale bardzo przyjemnie i ładnie.
OdpowiedzUsuńNo proszę nasz kolega troche się angażuje.... Teraz zostaje czekać tylko na ruch Alby. Już się boję.
Nie mów mi, ze wena Cię opuściła, bo tego nie widać, wszystko pięknie opisałaś i czekam juz teraz na kolejny
wcale nie krótko! ja pisze o wiele wiele krótsze i jakoś żyję :P
OdpowiedzUsuńNiech Alba sie nawet nie zbliża do Luci!
pasują do siebie z Afellayem :DD
czekam na nowość :*
krótki? czy ja wiem, takie sa najlepsze. nie mozesz doczekac sie kolejnego.
OdpowiedzUsuńNo Alby, do boju!
szczerze powiedziawszy to nadal nie mogę uwierzyć, że Ibi się na to wszystko zgodził. tym bardziej, że dla niego Lucia wydaje się być kimś więcej niż tylko dziewczyna do łóżka i między nimi naprawdę coś się zaczyna dziać. boje się tylko, że to wszystko może się spieprzyć jeśli ona się o tym wszystkim dowie. teraz czekamy tylko na ruchy Alby, bo on na pewno tak łatwo nie odpuści. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńWiem, że mam pełno zaległości na Waszych blogach za co bardzo przepraszam! Obiecuję jak najszybciej je nadrobić. Jednak jeśli miałabyś ochotę, zapraszam na odcinek 6 na www.leur-histoire.blogspot.com
OdpowiedzUsuńzapraszam na odcinek 12 na www.nubes-sobre-barcelona.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńnowość!! Zapraszam:))
OdpowiedzUsuńkarim-and-love-story.blogspot.com
+ na gunner-love też nowość
OdpowiedzUsuńzapraszam na 13 odcinek na www.nubes-sbore-barcelona.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńNowość na 20afellay.blogspot.com Jeśli masz ochotę to zapraszam
OdpowiedzUsuńNa http://destrozada-vol2.blogspot.com/ pojawił się nowy rozdział :) Serdecznie zapraszam!
OdpowiedzUsuń