Po ostatniej rozmowie z Ibrahimem, a później Gerardem i Shak. postanowiłam nie utrzymywać zbyt dobrych kontaktów z Holendrem. Oczywiście nie chodzi mi o to, że się z nim kłócę, czy w ogóle wystrzegam się spotkań, ale po prostu nie widujemy się tak często, jak ostatnio.
Jego słowa dały mi dużo do myślenia i nie chcę się zbytnio starać, bowiem i tak prędzej czy później wszystko okazałoby się niewypałem.
Przez dłuższą ilość czasu zamartwiałam się tą całą sytuacją, bo przyznam, że od pewnego czasu zaczęłam w Ibim dostrzegać kogoś więcej, niż zwykłego chłopaka, z którym wychodzę na obiady, czy spacery.
Spędzone z nim chwile sprawiły, że mimowolnie zaczęłam się w nim podkochiwać. Czasem myślałam, że on również coś do mnie czuje, bo bywały między nami niezręczne momenty, kiedy myślałam, że za kilka sekund dojdzie do pocałunku, czy też romantycznego uścisku. Wszystkie te myśli jednak rozwiały się gdzieś daleko, po kilku jego słowach, a co za tym idzie, zaczęłam to trochę przeżywać.
Shakira pomagała mi trochę, w przeciwieństwie do Pique, który przez cały czas dokuczał mi tymi swoimi 'mądrymi' wypowiedzeniami, za co miałam mu ochotę przywalić patelnią w głowę!
Całe szczęście, że chłopacy znowu wpadli na pomysł, by zorganizować imprezkę. Przynajmniej przez kilka dni mogłam odetchnąć od tych przybijających mnie myśli i zająć się przygotowywaniem 'ogniska'.
Pomagała mi w tym dziewczyna Pedro, z którą ostatnio się zaprzyjaźniłam.
Czasem udało mi się natknąć na Ibrahima, ale kiedy proponował mi wypad na kolację, zwykle odmawiałam, mówiąc że jestem cholernie zmęczona, czy też wieczorem mam gości.
Dawał się na to nabrać, chociaż dobrze wiedziałam, że powoli zaczyna rozumieć, dlaczego teraz jestem dla niego taka niedostępna.
Myślałam, że będzie walczył i prosił mnie o rozmowę, spotkanie, ale myliłam się. Teraz już kompletnie się od siebie odizolowaliśmy. Teraz już nawet słowem się do mnie nie odezwał, jedynie przelotem powiedział zwykłe 'cześć' na treningu, kiedy mijaliśmy się na boisku. Przyznam, że to bolało i to cholernie, a najgorsze w tym wszystkim było to, że za tą całą sytuację obwiniałam siebie.
Zaczęłam za dużo wymagać, a kiedy mi się coś nie podobało, udawałam obrażoną i zdenerwowaną, i chciałam, by wszystko było tak jak kiedyś. Nie w tą drogę, Luci..
Mimo wszystko musiałam pogodzić się z zaistniałą sytuacją. Cholernie przejmowałam się faktem, że znowu musiałam zepsuć dobry kontakt z chłopakiem, który mi się spodobał, ale niestety życie nie jest idealnie i nic nie wychodzi tak, jak tego oczekujemy.
Dostałam kilka dni urlopu, które niezmiernie mnie cieszyły! W końcu mogłam trochę odpocząć od pracy jak i Gerarda, który jak wspominałam, ostatnio coraz bardziej denerwował mnie swoim zachowaniem.
Delektując się kilkoma wolnymi dniami, postanowiłam odwiedzić moją przyjaciółkę Esterellę, która niezmiernie ucieszyła się z faktu, że jeszcze dzisiaj do niej wpadnę.
Miałyśmy w planach wygrzewać się na plaży i wyrywać przystojnych chłopaków.
Aż na samą myśl o tym relaksie nogi robiły mi się jak z waty. W końcu dostałam zasłużony urlop, który postaram się w pełni wykorzystać!
Z wielkim uśmiechem na twarzy opuściłam miejsce treningowe chłopaków.
- Tylko tam z umiarem!- Zaśmiał się Alba, idąc za mną w stronę parkingu
- Ja powiem to samo na ognisku.- Pokazałam mu język i pomachałam na pożegnanie, wsiadając do mojego BMW.
Po kilku minutach odjechałam, już w pełni ciesząc się wolnym czasem.
Pakowanie zajęło mi niecałe dwie godziny. Jadę oczywiście tylko na kilka dni, ale dziewczyna jak to dziewczyna, musi wyposażyć się we wszystko, bo kto wie, co może się wydarzyć?
Zapakowałam walizkę do bagażnika i ruszyłam do Tarragony, gdzie mieszkała Esterella.
Droga nie ciągnęła się długo, ale zaczynałam mieć niezły mętlik w głowie, bowiem co kilka minut dzwonił do mnie Afellay i szczerze to kompletnie nie wiem o co mu chodziło.
Najpierw kilkakrotnie wybierał mój numer i dzwonił, a kiedy wiedział, że nie odbiorę, przerzucił się na pisanie długich sms-ów, których nie byłam nawet w stanie zrozumieć. Mieszał kilka rzeczy na raz, coś o jakimś zakładzie, potem o Pique i chłopakach, jak mnie szukają.
No fakt, nie mówiłam dokładnie wszystkim gdzie jadę, więc mają prawo mnie szukać, ale mój ojciec powinien powiedzieć im na najbliższym treningu gdzie się znajduję.
Sprawę z Gerim od razu 'rzuciłam daleko w kąt', ale w głowie ciągle kłębiły się pytania dotyczące jakiegoś zakładu. Nie wiedziałam o co mu chodzi, nigdy nie słyszałam o jakimkolwiek zakładzie, więc pewnie musiało mu się coś pomylić.
Po kilkunastu minutach wyłączyłam komórkę, bo te jego wiadomości zaczynały mnie powoli irytować. Teraz muszę skupić się jedynie na wypoczynku, a nie na tej bandzie dzikusów.
Do domu mojej przyjaciółki dotarłam po półtorej godziny. Porządnie wyściskałyśmy się na przywitanie, a później zajęłyśmy miejsce w jej ogrodzie, gdzie przyniosła nam schłodzone napoje i na spokojnie mogłyśmy poopowiadać sobie najświeższe wiadomości z naszego życia, a przyznam było i bardzo dużo, w końcu nie widziałyśmy się jakieś pół roku.
Całe popołudnie wraz z wieczorem spędziłyśmy rozmawiając i zwierzając się ze swoich tajemnic. Cholernie nam brakowało takich rozmów, ja byłam zajęta pracą i codziennie przebywałam w towarzystwie chłopaków, co uniemożliwiło mi takie koleżeńskie rozmowy, natomiast Ella nie ufała swoim tutejszym koleżankom i tak naprawdę nie miała do kogo się nawet odezwać. Przyznam, że nieco się rozweseliła, kiedy mnie zobaczyła. Doskonale wiedziała, że w końcu może ze mną pogadać o krępujących dla niej tematach, a co za tym idzie, będzie mogła poczuć lekką ulgę.
Doskonale ją rozumiałam i jak najdłużej chciałam z nią rozmawiać, bowiem wiedziałam, że jest to dla niej jedyna chwila, kiedy możemy to robić.
Kiedy zbliżała się godzina 22:00 przebrałyśmy się w wystrzałowe ciuchy i postanowiłyśmy zagościć na jednej z plażowych dyskotek, które w Tarragonie były codziennością.
Naszym planem było oczywiście dobrze się bawić, no i poznać wyjątkowych chłopaków!
Na początek zamówiłyśmy kilka drinków i próbowałyśmy się rozkręcić.
Po jakiejś godzinie udało nam się to, a później już tylko mogłyśmy się nazywać królewnami tej imprezy!
Wygłupiałyśmy się, zapraszałyśmy całkiem obcych nam facetów do tańca i robiłyśmy wszystko, by bawić się jak najlepiej. Potrzebowałam tego! Potrzebowałam chwili, gdzie będę mogła się wyszaleć za wszystkie czasy i zapomnieć o obowiązkach, które czekają mnie po powrocie do Barcelony.
Wtedy znowu będę musiała wstawać wcześnie rano, by zrobić zdjęcia na porannym treningu, będę musiała biegać z aparatem po sali, pełnej trenerów i zawodników do późnej godziny, a później zgrywać wszystkie fotografie, wybierać te najlepsze i publikować je na oficjalnej stronie zespołu. Wydaje się to być pestką, ale uwierzcie, że nią nie jest. Cały dzień tylko praca i praca, jedynie uda mi się wyskoczyć z chłopakami na obiad, a potem znowu to samo.
Kolejne dni upływały nam tak samo jak ten pierwszy. Do południa rozmawiałyśmy ze sobą, chodziłyśmy po galeriach handlowych, potem przebierałyśmy się w bikini i z wielkimi uśmiechami na twarzy chodziłyśmy na plażę, by móc nabrać bardziej latynoskiego koloru skóry, a wieczorem pokazywałyśmy wszystkim, jakimi jesteśmy tancerkami.
To były przecudowne wakacje, jeśli tak to mogę nazwać. Spędziłam je z moją najlepszą przyjaciółką i spędziłam je chyba najlepiej w moim życiu.
Aż załamałam się, kiedy musiałam uciekać z powrotem do Barcelony, ale tam kolejnego dnia czekało mnie ognisko i imprezka, więc także nie mogłam narzekać.
Postanowiłam zabrać ze sobą także Esterellę, która na pewno będzie zachwycona, kiedy zobaczy zawodników jednego z najlepszych zespołów na świecie.
Muszę powiedzieć, że skakała z radości, kiedy zaproponowałam jej wyjazd do mnie.
Bez zastanowienia spakowała swoje najpotrzebniejsze rzeczy i od razu wrzuciła je do mojego auta.
Najbardziej była nakręcona na zapoznanie się z piłkarzami.
Niech lepiej uważa, bo może wpaść w miłosne sidła, któregoś z nich, a później tego pożałować.
Jak ja.
***
Od autora:
Witajcie! Już dawno pisałam tutaj odcinek, więc tak w ostatni dzień weekendu pojawił się kolejny!
Nie będę ciągnęła tego bloga w nieskończoność i powoli przybliżamy się już do końcówki tego opowiadania.
Dziękuję wam za miłe komentarze, które motywują mnie do pisania i dzięki którym się nie poddaję!
Pozdrawiam ;*